„Moje dziecko w ogóle nie chce nic robić”. „On chciałby się tylko bawić i bawić”. „Próbuję zachęcić ją do uczestniczenia w tych zajęciach dodatkowych, a ona ciągle mi odpowiada, że to głupie i nie będzie tam chodzić”…
Tego typu opowieści często można usłyszeć z ust skonsternowanych rodziców. Czy to oznacza, że ich dzieci są leniwe? A może po prostu są nie dość zdolne? Albo może za mało od nich wymagamy? Każda z tych odpowiedzi może być poprawna. Jednakże bardziej prawdopodobne jest, że nasze dziecko… chce być dzieckiem… A my, chcąc jak najlepiej wykorzystać jego potencjał potrzebujemy znaleźć „sprytny” sposób na motywowanie swojej pociechy.
Po pierwsze, dziecko potrzebuje mieć czas na zabawę. Po drugie, dziecko potrzebuje mieć czas na zabawę. Po trzecie, dziecko potrzebuje mieć czas na zabawę… To właśnie w trakcie zabawy przedszkolak rozwija swoje zainteresowania i pogłębia swoją wiedzę. Podczas wielozmysłowej eksploracji w samodzielnie zorganizowanym środowisku odkrywa prawa, które rządzą światem. Dowiaduje się też, co mu/ jej się podoba, a co nie leży w kręgu jego/ jej zainteresowań. Co warte ponownego podkreślenia – zabawa dziecka powinna być przez nie samodzielnie zorganizowana. Nie chodzi tutaj o dodatkowe zajęcia, na które poślemy młodego człowieka, tylko o czas który ów człowiek samodzielnie zagospodaruje sobie w domowym zaciszu.
Dla prawidłowego, kompleksowego, rozwoju przedszkolak potrzebuje też dużo ruchu na świeżym powietrzu. W ten sposób zaspokaja swoją potrzebę aktywności fizycznej, rozwija wszystkie partie mięśni, dotlenia swój mózg i przygotowuje się do „pełnowartościowego” rozwoju intelektualnego. Ponownie, nie chodzi tutaj o jakieś konkretne zajęcia sportowe, a raczej o wspólne rodzinne spacery, swobodny pobyt na placu zabaw, zabawy w berka, jazdę na rowerze itp. – wszystko to, co możemy wymyślić mając tylko chwilę czasu i nie poświęcając na ów cel dodatkowych nakładów finansowych.
Jeśli już zapewnimy swojemu dziecku zarówno czas na swobodną zabawę w domu, jak i zaspokoimy jego głód ruchu na świeżym powietrzu, możemy zacząć rozwijać jego potencjał. W tym celu po prostu znajdźmy czas, aby być z naszą pociechą. Obserwujmy czym nasze dziecko się zajmuje, słuchajmy uważnie jego opowieści. Jeśli mały człowiek poczuje, że to czym się zajmuje i o czym nam opowiada jest dla nas ważne, potraktuje to jak najlepszą pochwałę. Dodatkowo, zdobędzie też motywację by dalej rozwijać swoje zainteresowania – bo przecież mama i/ lub tata chętnie o tym usłyszą.
Nieprzymuszane do wykonywania konkretnych czynności (np. rysowania, lepienia z plasteliny, budowania z klocków itp.) dziecko podejmuje takie działania samoistnie. Dzięki temu zdobywa coraz większe mistrzostwo w tym, czym najczęściej i najchętniej się zajmuje. Jeśli jednak widząc pasję np. rysowania u naszej pociechy zmusimy dziecko do wykonania dziennie serii rysunków szybko mu tę czynność obrzydzimy. Dlatego, jeśli nasz skarb przychodzi pochwalić się kolejną wykonaną przez siebie pracą. Pochwalmy dziecko za włożony w nią trud, doceńmy pewne, naszym zdaniem najwartościowsze, szczegóły i znajdźmy czas na spokojną rozmowę o całokształcie dzieła małego twórcy.
Każdorazowo, kiedy chwalimy naszą pociechę, pamiętajmy aby była to pochwała za włożony w pracę wysiłek. Czasami może zdarzyć się tak, że efekt końcowy nie jest najlepszy, ale trud jaki dziecko włożyło w wykonanie zadania był ogromny. Dlatego właśnie pamiętajmy by zamiast rezultatu, doceniać właśnie dziecięce staranie.
I wreszcie kwestia ostatnia, acz wcale nie najmniej ważna – nie wyręczajmy naszych dzieci. Nawet jeśli się złoszczą, nawet kiedy jesteśmy przekonani, że my wykonalibyśmy daną pracę lepiej (i szybciej), nawet gdy wprost proszą nas byśmy zrobili coś za nich… Zachęćmy młodych ludzi, powiedzmy i pokażmy im, że z nimi jesteśmy i pozwólmy na samodzielność.