Diagnozy, orzeczenia, łatki…

Z roku na rok rodzice są coraz bardziej świadomi tego, co dzieje się z ich dziećmi. Częściej sięgają po profesjonalną pomoc. Bardzo wiele dzieci, na różnym poziomie rozwoju korzysta z zajęć o charakterze ogólno rozwojowym. Rodzice i opiekunowie nie obawiają się również sięgać po pomoc bardziej profesjonalną. Zgłaszają się do poradni, do pedagogów, psychologów i terapeutów.

Czasami jednak w swoich poszukiwaniach pomocy i wsparcia dla swoich pociech sięgają zdecydowanie zbyt daleko. Dla przykładu – dziecko nie potrafi samodzielnie zająć się w domu żadną czynnością, stale potrzebuje uwagi dorosłego, najchętniej bawi się wtedy gdy mama i/ lub tata zaangażowani są w tę aktywność. Jako że rodzice nie mają zbyt wiele czasu dziecko większość wolnych momentów spędza przed telewizorem (jest to jedyne rozwiązanie, które mały człowiek akceptuje jako sposób na samodzielne spędzanie czasu). W rezultacie dziecko bardzo mało się rusza. Biorąc pod uwagę siedzący tryb życia i dodając do niego dość dużą masę ciała dziecka otrzymujemy małego człowieka, który jest nieco bardziej niezdarny od rówieśników, mniej chętnie biega i wykonuje różnego typu ćwiczenia. Co robią z tym rodzice? Widząc, że dziecko „odstaje” od rówieśników decydują się na dopełnienie formalności związanych z uzyskaniem dla dziecka diagnozy o jego niepełnosprawności i przenoszą swoją latorośl do placówki o charakterze integracyjnym.
Inny przykład: dziecko nie dogaduje się z nauczycielem, przez co ma problemy w szkole. Jak mówi mały uczeń pani nie lubi jego, a on nie lubi pani. Rodzice mają pomysł, że dziecku pomógłby nauczyciel wspierający, ale aby go otrzymać dziecko potrzebuje uzyskać orzeczenie o Zespole Aspergera. (Tę informację rodzice uzyskali od terapeuty zajęciowego, z którym pracowało ich dziecko). Opiekunowie małego człowieka robią więc wszystko, aby dziecko takie orzeczenie otrzymało (choć specjaliści, z którymi dziecko pracowało nie widzą aby takie zaburzenie rzeczywiście u niego występowało).

Czemu miały służyć dwa zamieszczone powyżej przykłady? Przede wszystkim przestrodze. Oczywiście każdy z nas, rodziców pragnie dla swojego dziecka jak najlepiej. Skoro zaś jakiś specjalista informuje nas, że naszemu skarbowi pomoże to czy tamto… o ile nas stać, zwykle się na to decydujemy. Pamiętajmy jednak, aby takich decyzji nie podejmować zbyt pochopnie. Czasami, zanim podejmiemy kroki mające na celu zorganizowanie dziecku kolejnej diagnozy czy orzeczenia zastanówmy się, czy mały człowiek naprawdę na tym skorzysta. Bo co się wydarzy, jeśli zamiast pomóc dziecku doprowadzimy jedynie do przyklejenia do niego „łatki” „tego głupka” i zamiast dziecku pomóc zamkniemy przed nim drogę rozwoju? Co stanie się, kiedy na swojej drodze napotkamy osoby, które widząc wyniki diagnozy lub orzeczenia, zamiast podejmować staranie by pomagać dziecku bardziej, uznają te dokumenty za dostateczne usprawiedliwienie swojej niechęci do wychowanka i odmowy pracy nad jego trudnościami?

Oczywiście trzeba pamiętać, że czasami dziecko rzeczywiście potrzebuje uzyskać takie orzeczenie i związaną z nim pomoc. Niestety zdarza się wielu rodziców, którzy próbują uzyskać takie orzeczenia jako swoistą „zieloną kartę”. Stąd mój apel do wszystkich rodziców i opiekunów – drodzy państwo, zanim podejmiecie decyzję o potrzebie uzyskania orzeczenia o niepełnosprawności waszego dziecka lub udacie się do poradni po zaświadczenie o potrzebie kształcenia specjalnego itp. zweryfikujcie waszą wiedzę na temat waszego dziecka. Jeśli trzeba skonsultujcie się z dodatkowym specjalistą. Wydanie orzeczenia to procedura stosunkowo szybka, ale jeśli jest ono nieuzasadnione staje się łatką, przylegającą do waszego dziecka na bardzo długo (a czasem nawet na całe życie).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *